Tęczowy most

Jak odejdzie od nas nasz ukochany kot? Wirtualny cmentarz dla naszych kotów i kotek.

Najtrudniej pogodzić się z tym, co nieuchronne, co spotyka każdego z nas –opiekunów i przyjaciół swych czworonożnych pupili. Chociaż doskonale wiemy, że prędzej czy później nadejdzie ten dzień, za wszelką cenę staramy się go opóźnić lub przesunąć. Nie mamy przy tym dosyć często najmniejszego wpływu na stan rzeczy, który zaistniał. Mamy natomiast na pewno wpływ na życie naszego przyjaciela przed jego przejściem przez „Tęczowy Most”, miejscem łączącym ze sobą dwa światy. Świat na ziemi i niesłychany świat znajdujący się poza zasięgiem zmysłów. Świat ten ukazuje się jedynie w chwili przejścia na drugą stronę w postaci cudownie bajecznej krainy. Krainy, w której nasi czworonożni przyjaciele zapominają o bólu rozstania ze swym panem, o głodzie i zmęczeniu. To tu wszystkie zwierzęta stają się wiecznie młode, zadowolone i szczęśliwe. Pośród licznych łąk i pagórków, porośniętych różnobarwnymi kwiatkami w pogoni za motylkami dokazuje nasz ulubieniec w blasku ciepłego słonka. Stając się nieco zmęczony, w celu nabrania sił do dalszych harców położy się gdzieś na gałęzi lub polanie mrucząc pod nosem i przypatrując się przepływającym nad nim obłokom.  Tu i ówdzie dostrzeże znajomego pobratymca z podwórka i wspólnie pogoni z nim za cieniem zwiewanego przez wietrzyk listka. Bawiąc się i dokazując oczekuje ponownego spotkania ze swym właścicielem, nie czując przy tym smutku ani żalu rozstania.

Żal ten pozostaje zazwyczaj tu, wraz z nami na ziemi. W pierwszej chwili odejścia naszego ukochanego pupila przyczynia się on do głębokiego niedowierzania. Niedowierzania, że nastąpił już kres naszych wspólnych zabaw, radości i smutków. Stają nam w pamięci sceny z przeżytych wspólnie dni i wówczas nasz smutek staje się jeszcze większy wywołując przy tym niepohamowaną falę łez. Łez, wraz z upływem których powoli odpływa nasz ból w wieczną otchłań rozstania. Czasami zdarza się, że po „wypłakaniu” bólu zaczynamy szukać winnych zaistniałej sytuacji. Stajemy się wściekli na wszystko i wszystkich dookoła. Poczynając od siebie samych, zaczynamy także ranić tych, którzy pozostali z nami chcąc nam pomóc w tej trudnej chwili. Jak się często później okazuje wiele z tych chwil potrafi być naprawdę wyjątkowo silnym przeżyciem na długo trwającym w naszym sercu i pamięci. Po zaprzestaniu obarczania winą innych zaczynamy obwiniać siebie samych, czy oby na pewno wszystko zrobiliśmy, co było w naszej mocy. Czy byliśmy dobrymi opiekunami naszego podopiecznego? Co jeszcze mogliśmy zrobić? I najczęściej każdy z opiekunów swego pupila dochodzi po pewnym czasie do wniosku, że nic. Po prostu tak to miało być, ten świat jest tak stworzony, jakim powinien być. Po upływie dłuższego lub krótszego okresu czasu i pogodzenia się z tym faktem zaczynamy tęsknić za towarzystwem czworonożnego przyjaciela. Za czyimś mruczeniem i przesiadywaniem na naszych kolanach. Chcąc nie chcąc decydujemy się na godnego następcę naszego mruczka i na nowo zaczynamy się cieszyć radościami każdego nawet najbardziej szarego dnia. Bo przecież fakt, że wspólnie z nami zamieszka inny kotek nie przeszkadza nam, aby nadal w swym sercu i pamięci nosić wspomnienie swego poprzedniego przyjaciela, który był z nami przez długi okres czasu w te dobre i te nieco gorsze chwile.

Już w czasie panowania faraonów przejście kota w zaświaty było szczególnym wydarzeniem. To przecież w starożytnym Egipcie wszystkie koty uważane były za zwierzęta godne szacunku i czci. Były świętymi zwierzętami bogini Bastet, kobiety z głową kota. Będącej opiekunką rodzinnego domostwa, dzieci i radości. Egipcjaninowi nie wolno było kota zabijać, musiał go chronić i opiekować się nim, ratować w sytuacjach zagrożenia. Tego rodzaju postępowanie zapewniało mu nie tylko przychylność bogini, ale i pewność, że dom będzie pozbawiony gryzoni zjadających zapasy. W momencie, gdy kot w sposób naturalny dokonał swego żywota i odchodził z tego świata poprzez istniejący zapewne już wówczas Tęczowy Most, właściciel na znak żałoby golił sobie brwi. Ciało natomiast balsamowano i składano pod postacią zmumifikowaną w specjalnie na to poświęconym miejscu. Na tego rodzaju rozwiązanie mogli sobie jednak pozwolić jedynie zamożni obywatele. Za dodatkową opłatą owijano ciało kota znakomitej jakości materiałami. Zdarzało się także, iż mumia dosyć często była bogato zdobiona i umieszczana w drogocennym sarkofagu. Mniej zamożne, lecz pobożne osoby składały kocią mumię do drewnianej trumienki lub po prostu skrzynki. Podsumowując, przepych kociej mumii świadczył o statusie materialnym opiekuna. Nietrudno sobie wyobrazić, że gatunek, któremu okazywano takie względy zaczął się niesamowicie wręcz rozmnażać. Kocie nekropolie znajdowały się licznie na całym terenie Egiptu, archeolodzy nie mają, więc trudności, aby opisać kształtowanie się rasy domowego kota egipskiego. Zabalsamowane i zdobione malowidłami jak też wysadzane drogimi kamieniami mumie tych zwierząt można zobaczyć w wielu muzeach Europy w tym również w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Mając na uwadze postępowanie w pełni zgodne z obowiązującym w chwili obecnej prawem, należy pamiętać, że po śmierci naszego ulubieńca jego zwłoki nie mogą być pozostawione w przypadkowo wybranym miejscu ani na terenie domowego ogródka. Jest to prawnie zabronione. Najbardziej właściwym miejscem wiecznego spoczynku naszego małego przyjaciela będzie cmentarz dla zwierząt lub oddanie zwłok do placówki weterynaryjnej. W związku z szybkim rozwojem nowych technologii, w tym przypadku zwłaszcza internetu, coraz częściej stosowanym rozwiązaniem w celu upamiętnienia naszego mruczka okazuje się być wirtualny cmentarz dla zwierząt. Bo cóż może być piękniejszego od spojrzenia na zdjęcie skrywające podobiznę naszego domowego przyjaciela i radosne oczy z niego wyglądające. Oczy, którymi wypatrzy on nas pierwszy w chwili ponownego spotkania, gdy tylko przyjdzie na to czas.